czwartek, 9 grudnia 2021

Odkleja mi się coś w mózgu i bezwładnie łopocze o czachę jak proporczyk w miarę poruszania głową. Chodzę bez ustanku naciśnieniowany. Wykańcza mnie ten dopaminowy cyklon, ale przynajmniej zacząłem dzięki niemu intensywnie ćwiczyć. Chodzę po suficie praktycznie. Dnie spędzam przy oknie, w specjalnym punkcie wartowniczym z widokiem na karmnik, a później w kuchni robię z siebie garnkotłuka, wczoraj zrobiłem dojebane arancini (z włoskiego: pomarańczki!!!), klasyczny sycylijski street food. Bodaj araby zaraziły sycylijczyków ciągotami do ryżu, szafranu i warzyw. Ten frykas wyszedł mi takie dobry aż zacząłem żałować, że jestem za mało rozciągnięty, by ofiarować sobie dziękczynne autofellatio.

Na koniec dnia zwykle płaczę w swoim pokoju, bo dziewczyna przestaje mnie kochać. Czuję się jak bezcielesna materia, ponuro powłócząca nogami i próbująca przełknąć, że absolutnie nikogo nie obchodzi i, że jest trzy ćwierci do przepadnięcia w jakimś kraterze, w który w końcu wdepnę jak w samotrzask wyścielony leśnym runem. 

Do niedawna czułem się wrakiem, teraz czuję się po prostu jak maluczka molekuła. Do wraka czasem ktoś jeszcze zaglądał, skubańczyk bywał obiektem zafascynowania, a nawet westchnień! Teraz zamiast tego zakochańczo landrynkowego westchnienia czuję zgorzelowe dyszenie na karku. Do dupy. Nie ma co gadać. 

poniedziałek, 6 grudnia 2021

Od dziś zamiast kaszana będę mówić kaszotto. 

Upitrasiłem dziś risotto głośno wyjąc, szloch przerywałem tylko gdy chochla z bulionem lądowała w mojej kaprawej gębie. Albo łopatka oblepiona ryżem. 

Wyszło zajebiste to danie ogólnie, włoska kuchnia jest mi bardzo przychylna. A gotowanie trzyma mnie w ryzach, przyprawia mnie o jakieś szalone salwy serotoniny szybujące aż do andromedy.

Jestem na nowych lekach, więc właśnie jebie mi się chemia mózgu od noradrenaliny i dopaminy. W końcu konował przepisał mi coś dopaminergicznego zamiast tych psu z gardła wyjętych ssri. Na co to komu? Impotencja kosztem wypranych emocji. No świetna zabawa. Serdecznie teraz proszę sterczące w kucki audytorium o owacje. Wiwat panowie i panie. 



środa, 1 grudnia 2021

dwudzieste trzecie urodziny

Mam z serdecznością dosyć. 

Rok temu urodziny spędziłem w wannie, spowity pianą z butelką fresco i słomką w gębie. Moja ponadczasowa Soszyńska wtedy do mnie wypisywała namiętnie o swoim sfrustrowaniu seksualnym i trochę flirtowaliśmy po starej znajomości. Bo stary wstręt nie rdzewieje. 

Tegoroczne urodziny były przeryczane, a co tam, przejazgotane. Nie potrafię już dłużej, duszę się w swoim idiotycznym związku z nastolatką. Nie wiem czy za tym pomysłem optował jakiś mój guz u przysadki mózgowej czy po prostu doszpikowa infuzja jej idealnymi proporcjami twarzy, naprawdę nie wiem dlaczego ten niecały rok temu pomyślałem, że moje zaangażowanie w relację z pierzącym się podlotem wyjdzie mi jakkolwiek na dobre. To znaczy, fakt, pierwsze parę miesięcy było sielanką. Teraz klasycznie zaczyna mnie nienawidzić. Nie czuję się już kochany ani adorowany ani zaopiekowany. Czuję się jakbym wypadł z gniazda. 
Owszem, jakaś zaródź zdroworozsądkowego głosiku podszeptuje mi, że to ja odpycham od siebie ludzi. Co nie zmienia faktu, że za każdym razem gdy próbuję wniknąć w normalny świat to mnie ten jebany chlew wypluwa. Czuję się jakbym żył na karnawale, ale nikt mi nie zdążył zawczasu wspomnieć, że to maszkarada i ja biorę ten cały pieprznik i grzybnię na kółkach na poważnie. Mordę mam obrzękłą jak jakiś londyński trunkowy. Dlaczego do cholery nikt się dzisiaj nie postarał, żebym czuł się dobrze w swoje urodziny? Chcę mieć ten jeden pieprzony dzień w roku. Jeden. Swój.  Ale nikt nie chce o mnie zadbać, przecież nie jestem dzieckiem. Nie jestem też dorosłym. Naprawdę potrzebuję kochanej ręki. Nie dam sobie rady. Nienawidzę jej tak jak całej reszty. Niczym się już nie wyróżnia w stosunku do mnie. Jestem czyimś pieprzonym chłopaczkiem, marniejącą ozdobą. A czułem się całym jej światem nie tak dawno. Albo dawno. Ja to już pierdolę, nie wiem jak wniknąć. Pierdolęęeeęee!

 czuję się ździebełko jak odlud odpad tartaczny odłamek szrapnela odwiert w bajorze odgniotek na palcu  szantrapy z bielmem  w oku,  od sied...