Od dziś zamiast kaszana będę mówić kaszotto.
Upitrasiłem dziś risotto głośno wyjąc, szloch przerywałem tylko gdy chochla z bulionem lądowała w mojej kaprawej gębie. Albo łopatka oblepiona ryżem.
Wyszło zajebiste to danie ogólnie, włoska kuchnia jest mi bardzo przychylna. A gotowanie trzyma mnie w ryzach, przyprawia mnie o jakieś szalone salwy serotoniny szybujące aż do andromedy.
Jestem na nowych lekach, więc właśnie jebie mi się chemia mózgu od noradrenaliny i dopaminy. W końcu konował przepisał mi coś dopaminergicznego zamiast tych psu z gardła wyjętych ssri. Na co to komu? Impotencja kosztem wypranych emocji. No świetna zabawa. Serdecznie teraz proszę sterczące w kucki audytorium o owacje. Wiwat panowie i panie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz