środa, 19 października 2022

w fikuśnym dość stanie świadomości

wróciłem do szkoły i udzielam się na lekcjach - to do marcina sprzed lat, pieprzonego wypłosza bojącego się drgnąć nóżką pod ławką. potrafisz być bystry jak chcesz, tym bardziej gdy wiesz, że otacza cię wianuszek podfruwajek w sali, podrabiany lwie salonowy 

w tym tygodniu październikowym wmanipulowałem siebie w zakup oksykodonu, jak i w ponad półpaździernikowe przelatywanie susem nad bramkami w metrze, ostatecznie wczoraj pokwitowanego mandatem, bo nad dwoma łapiącymi cię niemal pod pachy, jak grzdyla, kanarami już trudniej susem przelecieć. to znaczy gdybym bardzo chciał to bym czmychnął, ale byłem przybity, bo mojej ulubionej osoby nie zastałem tego dnia w tym cholernym przedpieklu oświatowym, do którego lubię chodzić, ale nie podoba mi się kiedy nie widzę jej kurtki w naszej szafce, a wiem, że nad nami obojga czyha teraz gwałtowny rilaps, tylko ja nie wdupiam helu, a ona tak i pewnie nią się należy martwić, chociaż ona też jest z rosyjskiego tytanu, ciągnąc na metadonie i heroinie w dawkach niepoliczalnych

my nie jesteśmy ani ćpunami ani kotami, mamy więcej polotu, więcej niż dziewięć żyć, nawet nasz los ma więcej ironii niż jest jej w satyrze do króla

mój ojciec odnalazł po parudziesięciu latach swoją rodzinę od strony ojca, który dał drapaka po mleko i dowiedziałem się o nowych obciążeniach genetycznych, bodaj wujek czesiek ma CHADa i inne cuda, inny natomiast jest opóźniony w rozwoju. mamy już dwóch niedorozwojów, ale nie będę tym rozgrzeszał swojego braku sprytu albo powolnego procesowania myśli 

ostatnio tak ciężko mi się wstaje rano, że postanowiłem nie zasypiać, co to za życie w którym człowiek nie może wstać samowolnie



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 czuję się ździebełko jak odlud odpad tartaczny odłamek szrapnela odwiert w bajorze odgniotek na palcu  szantrapy z bielmem  w oku,  od sied...