16:50
W duszy mi gra ruska elektronika
i kupiłem dwie paczki migdałów na przecenie. Stałem w kolejce za dziewczyną, która przyciskała do siebie kurczowo paczkę bułki tartej. Można mniemać, że zbłąkana figura. Jestem na takowe skazany, nie tylko w kolejkach do kasy. Mój savior complex chyba chodzi z dzwoneczkiem pasterskim na szyi.
Nie było dziś sensacji. Wstaję. Typowo rozklejony, wymięty, ze zmatowiałą duszą i osadem na mózgu (takim jaki zostaje na języku po soku porzeczkowym na przykład).
Szybki haust leków i witamin. Herbata, nudne kanapki. Zacząłem czytać "Smugę cienia" Conrada. Na razie w porządku. Znowu smęty o sztubackich perypetiach, rozdarciach, przetarciach, gafach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz